Była sobie rzeka
Felietony,  Recenzje książek

Była sobie rzeka

Książka na weekend

Jestem zaniepokojona, bo Góra utonęła we mgle. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo jest całkiem nieduża, ale zwykle ją widzę przez okno. Ten widok jest jak kropka na końcu zdania; po prostu być musi i koniec. A teraz nic nie można dostrzec, bo wszystko przykrywa pierzynka mgły i deszczu. Pada i pada. Mokro wszędzie strasznie; rośliny pod ciężarem wilgoci rozłożyły się na ziemi, a ciek wodny zwany przez nas szumnie strumykiem płynie pierwszy raz od kilku miesięcy. W tych okolicznościach przyrody skojarzenia nasuwają się same. Mgła, wilgoć, zarośla… Tamiza jak złoto. Nawet smog podobny, kiedy wieczorami sąsiedzi radośnie palą w piecach czym się da.

Tamiza to tytułowa rzeka z powieści Diane Setterfield Była sobie rzeka. Zacznę od końca, czyli od okładki. Tak, wiem, że nie ocenia się książki po okładce, ale przywiązuję dużą wagę do jej wyglądu i już. A powieść, o której mowa, ma oprawę bardzo miłą dla oka. Utrzymana w niebieskościach, ze złotymi tłoczeniami i błękitną wstążką zakładki, wijącą się prawie jak rzeka… Bardzo przyjemnie taką książkę wziąć do ręki i poczytać. Zwłaszcza w taki paskudny, mokry i mglisty dzień jak te ostatnie. Pogoda idealnie komponuje się z tym, co znajdujemy w środku.

Była sobie rzeka recenzja

Mokra baśń

Na pierwszy plan wysuwa się klimat: zimny, mokry, mglisty, niemal pachnący rzecznym mułem. Szczerze mówiąc, czytając owijałam się szczelniej kocem i dwa razy częściej niż zwykle robiłam herbatę. Sytuacji nie poprawia fakt, że jedną z głównych bohaterek jest nieumarła dziewczynka, w której swoją córkę widzą trzy różne, osierocone rodziny. Diane Setterfield opowiada swoją ponurą baśń z urzekającą łatwością, książkę czyta się naprawdę dobrze. Możemy prawie zobaczyć brzegi Tamizy, po której pływa Cichy, usłyszeć gwar gospody Pod Łabędziem, poczuć smutek Heleny i strach Lily White. Jeśli lubicie powieści zakrapiane realizmem magicznym, to koniecznie musicie sięgnąć po tę pozycję. Była sobie rzeka została nagrodzona HWA Gold Crown Award 2019, przyznawaną przez Brytyjskie Stowarzyszenie Autorów Książek Historycznych. Czyli nie baśń, a powieść historyczna? Po trosze jedno i drugie. Autorce udało się połączyć niesamowity klimat z rozległą wiedzą na temat historii fotografii, gorzelnictwa, dziewiętnastowiecznych metod posługiwania się termometrem oraz roszczeń do odnalezionych w owym czasie dzieci. A przede wszystkim na temat samej Tamizy, o której informacji możecie i wy szukać na stronie www.thames.me.uk – ale to już temat – rzeka…