Ćwikła z chrzanem na zimę
Zobacz: Przepis na ćwikłę z chrzanem na zimę
Łatkę osiedlowego dewianta mogę wziąć i naszyć sobie na ramieniu. Tych, którym słowo dewiant kojarzy się jednoznacznie, muszę zasmucić – nie chodzi o erotykę, choć zabawa z korzeniem trwała dość długo i była nieziemska. Tak czy inaczej, sąsiadów spacerujących pod moim kuchennym oknem wprawiłam w osłupienie i naraziłam na szwank ich zdrowie, bo zobaczywszy mnie omal zębów nie stracili potykając się o własne pieski. Stałam bowiem nad kuchennym zlewem zalana łzami, z poczochranym włosem, w maseczce (!) na twarzy i różowych rękawicach zbroczonych czerwienią. Robiłam ćwikłę z chrzanem na zimę.
Zabawa w tarcie korzenia
Postanowiłam zrobić ćwikłę z chrzanem w słoikach na zimę. Po pierwsze musiałam, bo buraki obrodziły tego roku że ho ho, a po drugie lubię ćwikłę bardzo. Zakasałam rękawy i postanowiłam, że będzie zgodnie ze sztuką. Znaczy najpierw kupię chrzan w korzeniu, potem go zetrę na tarce, potem dodam do startych wcześniej buraczków i będzie extra. Mogłam co prawda pójść o krok dalej w stronę ekologii i chrzan wykopać z okolicznych pasów zieleni, ale ilość piesków załatwiających tam swe potrzeby zniechęciła mnie skutecznie. Zatem zakupiłam wielki korzeń chrzanu, obrałam ze skórki i przystąpiłam do tarcia podśpiewując pod nosem. Jakiś słaby ten chrzan, pomyślałam w pierwszej chwili, prawie go nie czuć. W drugiej chwili do nosa napłynął orzeźwiający zapach. Kolejne chwile spędziłam na poszukiwaniu maseczki, nakładaniu jej na twarz brudnymi od buraków rękawicami, ocieraniu łez płynących ciurkiem z oczu i odgarnianiu łokciem włosów z ulepionego potem czoła. Po czterdziestu minutach było po wszystkim.
Przepis na ćwikłę z chrzanem na zimę
Jak zrobić ćwikłę z chrzanem na zimę? Potrzebujemy:
- 3 kg buraczków czerwonych
- ok 500 g chrzanu
- sok z 2 dużych cytryn
- cukier i sól do smaku
Buraczki gotujemy (ok godziny – sprawdzamy, czy widelec łatwo w nie wchodzi), studzimy, obieramy ze skóry. Kroimy z drobną kosteczkę albo ucieramy na tarce. Można też w maszynce, jeśli jest odpowiednia przystawka do tarcia warzyw. Dodajemy starty chrzan. I tu uwaga: zaprawdę powiadam wam, tarcie chrzanu to traumatyczne doznanie. Zdecydowanie lepiej wrzucić do ćwikły chrzan ze słoiczka, najlepiej ekologiczny i z dużą zawartością chrzanu (brzmi dziwnie, ale lepiej poczytajcie etykiety). Doprawiamy do smaku, każdy według własnego gustu i uznania. Następnie przekładamy ćwikłę do słoików (muszą być wymyte i wyparzone), z obłędem w oczach szukamy na strychu dobrych zakrętek, wyparzamy je także, przecieramy spirytusem i zakręcamy. Jeśli na strychu nie ma zakrętek, ćwikłę w słoikach można schować do lodówki i zakręcić na drugi dzień, po powrocie ze sklepu z zakrętkami. Słoiki z ćwikłą pasteryzujemy gotując w garnku z wodą (do 2/3 wysokości słoika) przez około 20 minut. Powodzenia!