
Sapiens. Od zwierząt do bogów.
Książka na weekend
Rzadko sięgam po książki popularnonaukowe i właściwie nie wiem dlaczego. Być może do tej pory nie wpadło mi w ręce nic, czemu dałabym się porwać i wciągnąć na długie godziny. Ta sztuka udała się Sapiens. Od zwierząt do bogów – światowemu bestsellerowi, sprzedanemu w ponad 8 milionach egzemplarzy. Liczba ta pewnie cały czas rośnie, bo od 2014 roku, czyli momentu wydania książki, jej popularność nie słabnie, a wręcz przeciwnie. I pomyśleć, że początkowo kilka wydawnictw odrzuciło pomysł wydania tej pozycji, a kiedy ją w końcu wydrukowano to w zaledwie 5 000 egzemplarzy. Potem przetłumaczono na angielski i zaczęła się międzynarodowa sława – więcej o tym w Miesięczniku Znak. No powiem Wam, wcale się nie dziwię. Bardziej dziwię się pomysłowi Ridleya Scotta, który zamierza Sapiens zekranizować. Ale być może ja mam po prostu za mało bujną wyobraźnię…
Sapiens. Od zwierząt do bogów.
Zupełnie jak u Hitchcocka – najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie tylko rośnie. Profesor Yuval Noah Harari na pierwszej stronie swojej książki, w czterech pierwszych akapitach, wyjaśnia czym jest fizyka, chemia, biologia i historia. Prosto, jasno i zwięźle. Po przeczytaniu tych czterech akapitów zapragnęłam, żeby był moim mężem oraz panią od fizyki z podstawówki. Kolejne pięćset stron to opowieść o nas, ludziach, zamieszkujących planetę o nazwie Ziemia. Ale jaka opowieść! Bez zadęcia, bez nudy, bez trudnych słów, których przeciętny zjadacz chleba bez słownika nie pojmie. Prostota i łatwość z jaką Harari przeciąga nas przez miliony (!) lat naszej egzystencji jest oszałamiająca. Najtrudniej jest pisać najprościej i nie każdemu ta umiejętność jest dana. Yuval Noah Harari, historyk z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, jest w tej materii mistrzem.

Skąd przyszliśmy, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy?
Gdybym miała powiedzieć jednym zdaniem o czym jest książka Sapiens. Od zwierząt do bogów, powiedziałabym: o wszystkim. Jest kryminalną opowieścią o trupie w szafie, czyli o tym, jak homo sapiens wyeliminowali z gry o tron swoich krewniaków, m.in. neandertalczyków i homo erectus. Sagą o pokoleniach udomowionych przez pszenicę. Sensacją, w której język opisujący fikcję staje się potężnym narzędziem jednoczącym ogromne rzesze ludzi. A propos fikcji zastanawiam się, jak bardzo niewygodna może być ta książka dla osób wierzących, niezależnie od wyznawanej religii. Niewygodna będzie również dla tych, którzy do tej pory wbijali widelec w kotleta bez większych refleksji nad losem zwierząt hodowlanych. I nie chodzi tu o wtłaczanie nam do głowy idei wegetarianizmu, a raczej o refleksję, co myśmy uczynili z życiem innych istot, sprowadzając je do roli martwego produktu. Momentów refleksji będzie zresztą więcej, bo Harari pędząc przez wieki wyjaśnia nam idee pieniądza, imperializmu, kapitalizmu, przemysłu i nauki.
Z kart książki wyłania się obraz człowieka, który zapanował nad światem, aż strach to głośno powiedzieć, trochę przez przypadek. Dlaczego akurat to właśnie homo sapiens wykształcili język, który pozwolił podbić im świat? Dlaczego Europejczycy, a nie np. Azjaci, panowali niepodzielnie na morzach i oceanach, zdobywając nowe terytoria i czerpiąc z nich zyski? Dlaczego ludzkość podążyła za rewolucją przemysłową i wciąż goni za sukcesem i bogactwem? Czym jest szczęście i sens życia dziś, a czym były tysiąc lat temu? Jaka będzie nasza przyszłość, skoro świadomie i z zapałem zmierzamy w kierunku świata rodem z powieści science fiction? W posłowiu do Sapiens. Od zwierząt do bogów profesor Harari napisał: „Niestety, panowanie homo sapiens na Ziemi jak dotąd nie przyniosło niczego, z czego moglibyśmy być dumni. (…) Przesiedliśmy się z dłubanek na żaglowce, z żaglowców na parostatki, z parostatków na promy kosmiczne, lecz nikt nie wie, dokąd zmierzamy”. Mnie martwi jeszcze jedna rzecz – w sumie mało kogo to obchodzi. Jeśli należycie do tej mniejszości – zachęcam do czytania, choć wykroczycie na pewno poza strefę komfortu.

