żuczek
Pokręcone opowieści

Bajka niegrzeczna #5

Gówniana impreza – podsumował żuczek, przegryzając resztki
nie wiadomo kiedy i nie wiadomo przez kogo wydalone.
– Ale co zrobić, człowiek musi udzielać się towarzysko.
– Racja, racja – zgodził się Lolek, który jeszcze nigdy nie ominął
okazji do nażarcia się za darmo. Wtargnięcie na bankiet urodzinowy
żuczej firmy Rolling Balls nie wydało mu się niczym niewłaściwym.
– I ten szwedzki stół, słabiutki.
– Właśnie – zgodził się żuczek. – Idę się napić – pomaszerował
w kierunku rozweselonej grupki przy barze. Sam nie wiedział kiedy
przejął nad grupką kontrolę i dyrygował toastami, narzucając szaleńcze
tempo.
Ocknął się w środku koncertu, wciśnięty w piąty od lewej liść
w drugim rzędzie. W mózg wwiercały mu się ostre dźwięki
świerszczej symfonii, którą zamówił prezes Rolling Balls by uchodzić
za obytego, choć w sumie wolał słuchać muzyki weselnej.
Lolka nigdzie nie było widać. Żuczek przełknął ślinę i usiłował
wstać z liścia. Gwałtowne fortissimo wbiło go ponownie w siedzenie,
a przed głowę przeszła błyskawica bólu.
– Następnym razem jak będę głodny, skoczę do żabki – jęknął żuczek
i zatkał uszy babim latem.