5 sposobów na kreta

Proszę państwa – oto kret. A kret to nie miś i nie jest dziś grzeczny. To bandyta w luksusowym, zamszowym futerku, w eleganckim odcieniu szarego brązu. Członek zorganizowanej grupy przestępczej, podkopującej pielęgnowany przez nas latami ogrodowy system. Działa w pojedynkę, na własną rękę, a łapska ma jak nie przymierzając łopaty, z czego korzysta z sadystyczną radością. To złośliwa, niewielka wzrostem, machina niszcząca o paskudnym charakterze. Jest szybki, bezlitosny i skuteczny. Każdy dzień rozpoczyna od planowania; rozkłada mapy i kreśli tysiące metrów nowych korytarzy, zaznaczając krzyżami kopce. Jak on to robi, mając całkowicie uwsteczniony narząd wzroku, naprawdę nie wiem. Zdolny manipulator – dziś dla większości ludzi ma twarz bajkowego Krecika, a jego kopiec kojarzy się z ciastem.
Do walki z tą bestią stają codziennie tysiące bezimiennych bohaterów, w kaloszach na nogach i z konewką w ręku. To, że walka z góry skazana jest na niepowodzenie, zupełnie ich nie deprymuje. Choć podejrzewamy kreta o najbardziej podłe zamiary, on sam nie zdaje sobie zupełnie sprawy z naszych teorii i grzebie w ziemi w poszukiwaniu jedzenia. Po prostu. A że akurat grzebie tuż pod naszym wypielęgnowanym trawnikiem? Cóż, nasz pech, jego uczta z pędrakami, larwami i innymi szkodnikami. Poluje non stop, oczyszczając teren z robactwa, bo dziennie zjeść musi tyle, ile waży. W sumie to bardzo pożyteczny gość, chociaż sieje wokół zniszczenie. Lecz co zrobić, jeśli jednak wolimy mieć piękny trawnik, a nie pole usiane kopcami? Wtedy musimy zabrać się na poważnie za walkę z kretem, głównie po to, by móc później walczyć z plagą pędraków i innych turkuci podjadków.
A zatem …
Jak pozbyć się kreta?
Z góry odrzucam wszelkie mordercze opcje w postaci gazowania, trucia i topienia. Jeśli ktoś się temu dziwi, śpieszę wyjaśnić, że ogrodnik to ktoś, kto kocha naturę. Walka na śmierć z jej częścią to zamach na ekosystem, w którym funkcjonujemy. Ktoś powie: to tylko kret. Cóż, Mao też pomyślał „to tylko wróble”… No, ale nie będziemy tu wieść sporów ideologicznych; nie czas na to, bo kreci problem wysypuje się ponad murawę. Co zatem możemy zrobić? Sposobów jest kilka, większość nie działa, ale próbujcie, może się uda.

www.thegoodlifefrance.com
Sposób 1. Berek.
Złapać kreta i wynieść go daleko od domu. Pomysł świetny, gorzej z realizacją. Złapać go rękami? Raczej nie da rady. Złapać go za pomocą psa lub kota? Można, to się nawet czasem udaje, kret zazwyczaj tego nie jest w stanie przetrzymać, no ale trudno. Polowanie to odwieczna część koła życia, zamknijmy oczy i przyjmijmy to do wiadomości. Można jeszcze łapać kreta w specjalną pułapkę. Wkłada się ją do kreciego korytarza i czeka, aż futrzak w nią wlezie. Z relacji osób walczących przy pomocy tego wynalazku wiem, że w sumie nie działa. Kret kiedy widzi, a raczej czuje, obce przedmioty na swojej ścieżce po prostu je omija szerokim łukiem. Co musi zrobić aby powstał ów łuk, wiadomo. Jeszcze więcej korytarzy.
Sposób 2. Mocne uderzenie.
Wypłoszyć kreta przy pomocy dźwięków i drgań. Czyli za pomocą wtykanych w kopce odstraszaczy elektroakustycznych, emitujących niesłyszalne dla nas dźwięki. Zadziała, chyba że akurat kret, który wybrał naszą działkę, jest fanem mocnych brzmień i potraktuje je jako przyjemne tło do posiłków. Wszak my też jadamy przy włączonym telewizorze, czyż nie? Żarty żartami, podsumowując odstraszanie za pomocą elektroakustyki – czasem działa. Czasem nie. Można także wykorzystać różne wiatraczki i klekotki, a nawet puste plastikowe butelki i metalowe puszki, założone na patyki wbite w krecie korytarze.
Sposób 3. Podziemne zasieki.
Ten sposób jest chyba jednym z najlepszych, ale ma też swoje wady. Rozłożenie siatki na głębokości ok 10 cm pod trawnikiem spowoduje, że kret nie będzie w stanie dotrzeć do powierzchni. To go skutecznie zniechęci do rycia pod murawą, ale za to z radością rył będzie w okolicznych rabatkach. Koszt położenia siatki jest tak duży, jak duży jest trawnik, ale na pewno się opłaci. Oczywiście całą operację najlepiej wykonać przed założeniem trawnika, co mało komu przychodzi do głowy.

Sposób 4. Włosem go.
Według tej teorii krety nienawidzą zapachu włosów. Podobno ludzkich. I podobno psiej sierści też. Dlatego należy uwić z włosów kulkę i wsadzić ją do kreciego korytarza. Jeśli akurat nie posiadacie wyrwanych, na widok kolejnych kopców, włosów z głowy, zbierzcie je ze szczotki. Swojej lub swojego pupila. Dość to obrzydliwe wtykać komuś włosy pod nos, no ale jeśli ma zadziałać…
Sposób 5. Śmierdząca opcja.
Kret nie widzi, ale węch ma doskonały. Wniosek nasuwa się sam; skoro ma czuły nos, podsuńmy mu coś wyjątkowo śmierdzącego, to wyniesie się czym prędzej ze skażonej odorem strefy. Pytanie tylko, co uzna za zapach nieprzyjemny. Pokolenia ogrodników zgłębiały ten temat latami, by w końcu odkryć, że kret nie znosi zapachu śledzia (nie wiadomo, co sądzi o innych rybach), petów (w sumie kto je lubi?), czosnku, cytryn, nafty i oleju napędowego. Bardzo nie lubi także czarnego bzu, którego pocięte gałązki można powtykać w krecie korytarze. Podczas rozkładu z gałązek będzie wydzielał się kwas pruski, który odstrasza nie tylko krety, ale też gryzonie. Najłatwiejsze w zastosowaniu są gotowe, ekologiczne preparaty odstraszające właśnie przez zapach, a jest ich na rynku całkiem sporo. Przyznam, że śmierdząca opcja wydaje mi się najlepsza ze wszystkich.
Pogodynka
Na koniec zaleta kreta. Otóż kret potrafi przepowiadać pogodę. No, może nie dosłownie, ale kiedy zbliża się ocieplenie, dżdżownice wędrują bliżej powierzchni ziemi, krety za nimi, za kretami ich kopce i od razu wiadomo, że będzie cieplej. Widać do zwłaszcza w okresie zimowym; krecich kopców nie zobaczymy kiedy jest poniżej zera. Nie wierzycie? Przeczytajcie, co o kretach pisze Adam Wajrak.

2 komentarze
Edyta
A kret wyczuwa krecią robotę i świetnie się bawi. ?
Aneta
Na szczęście mnie to nie dotyczy…